- Wiedzieliśmy i wierzyliśmy, że ten mecz możemy wygrać mimo, że przegrywaliśmy 0:2. Na drugą połowę wyszliśmy z determinacją i mimo, że padła dla gości trzecia bramka to my dalej wierzyliśmy, że możemy to wygrać. Strzeliliśmy jedną bramką, drugą, szliśmy za ciosem, ale niestety nie udało się - mówił tuż po sobotnim spotkaniu z Bronią kapitan Radomiaka Marcin Sikorski. Stoper zielonych podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami odnośnie derbów.
Radomiak.com.pl: Z jakimi założeniami mieliście rozpocząć ten mecz?
Marcin Sikorski: - Założenie było takie, żeby od razu zaatakować, a tu goście kopnęli dwa razy piłkę do przodu i strzelili nam dwie bramki po błędach w defensywie. I to była cała gra Broni. Dotychczas defensywa była naszą mocną stroną, a w tym meczu najsłabszą. Dziś straciliśmy tyle bramek, ile w sumie dotychczas.
Co się działo w przerwie w szatni?
- Powiedzieliśmy sobie kilka mocnych słów, żeby się pobudzić, że to są derby i musimy dać z siebie 200 procent. Wiedzieliśmy i wierzyliśmy, że ten mecz możemy wygrać mimo, że przegrywaliśmy 0:2. Praktycznie Broń oddała w pierwszej połowie dwa strzały i strzeliła te bramki. Na drugą połowę wyszliśmy z determinacją i mimo, że padła dla gości trzecia bramka to my dalej wierzyliśmy, że możemy to wygrać. Strzeliliśmy jedną bramką, drugą, szliśmy za ciosem, ale niestety nie udało się. Razem wygrywamy i razem przegrywamy.
Kibice was nie zawiedli i stworzyli znakomitą atmosferę.
- Dziękujemy kibicom, że w takiej liczbie stawili się na meczu i cały czas nas dopingowali i wierzyli w nas. Spodziewaliśmy się, że będzie tylu kibiców, że będą za nami i dodadzą nam takiego powera, ale niestety wyszło odwrotnie. Broń była na pewno dziś do ogrania. Jest nam bardzo przykro i każdy jest podłamany. To było wielkie święto w Radomiu i powinien wygrać Radomiak, a nie Broń. My do końca wierzymy, że Radomiak awansuje do II ligi, bo Radomiak to jest Radomiak.